Nie samym winem żyje człowiek. Warto od czasu do czasu spróbować czegoś innego. Wiele razy wspominałem, że moje zainteresowania skupiają się również wokół innych alkoholi, aczkolwiek wino jest i zawsze będzie na pierwszym miejscu. Lubię też sięgnąć po dobrą whisky, ale raczej nie typu blended ( choć i w tej kategorii znajdziemy ciekawe trunki ), a zdecydowanie bardziej wolę whisky typu single malt.
Jeżeli myślimy o whisky, a tym bardziej o single malt, to pierwsze, co przychodzi nam na myśl to Szkocja. Rzeczywiście powstają tam doskonałe whisky tego typu. Jednak wcale nie gorsze single malty znajdziemy również w takich krajach jak np. Japonia, Indie, Tajwan, Australia. Whisky produkowane w tych państwach już nie raz pokazały, że śmiało mogą konkurować z tymi szkockimi i wielokrotnie udowadniały swoją wyższość nad nimi podczas różnych międzynarodowych konkursów. Po kilku doświadczeniach ze szkockimi whisky, teraz sięgnąłem po single malt z drugiego końca świata, a dokładnie z Indii. Wypróbowałem Amrut Fusion Single Malt Whisky z destylarni Amrut.
Ta whisky, podobnie jak inne z oferty producenta, już zyskała uznanie światowych ekspertów w tej dziedzinie. Destylarnia Amrut swoją działalność rozpoczęła w 1948 roku, w okresie, kiedy to Indie odzyskały niepodległość. Jęczmień do produkcji whisky zbierany jest na północy Indii, u stóp Himalajów, podobnie woda czerpana jest ze źródeł tych najwyższych gór świata. Natomiast cała produkcja odbywa się na południu, w mieście Bangalore. Z powodu bardzo wysokich temperatur tam panujących, utrata alkoholu wynosi prawie 15% rocznie, co uniemożliwia butelkowanie wiekowych whisky, jednak bardzo przyspiesza to dojrzewanie, stąd wiele whisky, mimo młodego wieku ( krótszego leżakowania ), dorównuje dojrzałością starszym szkockim whisky. Amrut produkuje wiele odmian whisky, zarówno torfowych, jak i tych, które dojrzewają w różnego rodzaju beczkach np. po sherry, porto, rumie itd. Końcowy produkt nie jest filtrowany na zimno, nie jest też barwiony karmelem.
Amrut Fusion to whisky, która powstała ze słodowanego jęczmienia rosnącego u podnóża Himalajów ( 75% ) oraz z torfowego, słodowanego jęczmienia sprowadzonego ze Szkocji ( 25% ). Stąd nazwa – Fusion. Wschód spotyka się z zachodem. Moc whisky wynosi 50%. Leżakowała 4 lata w nowych i starych beczkach po Bourbonie z amerykańskiego dębu.. W nosie jest wyraźnie beczkowa, złożona, gęsta, dymna, ale nie tak mocno jak single malty ze szkockiej Islay. Czuć też zdecydowanie słodsze nuty, przyprawy, cytrusy, marmoladę, cynamon, owoce. Jest silna i masywna, ale jednocześnie kusząco łagodna. Usta również mocne i pełne z uderzeniem rozgrzewającego torfu, drewna, kardamonu i smakiem sherry. Do tego wanilia, czekolada, słód, owoce. Finisz długi z zaznaczonymi akcentami drewna, torfu, słodkiej melasy, przypraw i nut owocowych. Orientalna, świetna whisky. W 2010 roku Jim Murray w swojej Whisky Bible ocenił ją na 97 punktów i uznał za trzecią najlepszą whisky świata. Z kolei w 2011 roku Malt Advocate przyznał jej miano najlepszej whisky świata. A to nie wszystkie wyróżnienia. Warto jej spróbować, bo w Indiach wykonują dobrą robotę, jeśli chodzi o whisky.