To już moja trzecia w ostatnim czasie etykieta od Artuke – małej winiarni zlokalizowanej w Baños de Ebro w Rioja Alavesa. To niezwykle ciekawy projekt, a parę słów więcej o nim możecie przeczytać w tym miejscu przy okazji recenzji jednego z poprzednich win od Arturo i Kike ( patrz też tutaj ). Dziś kolejna etykieta od tego wytwórcy.
Jest nią Finca de los Locos 2018 – wino znacznie bardziej dojrzalsze i poważniejsze niż recenzowane wcześniej etykiety Artuke. Nie jest to też typowa rioja, do jakiej możecie być przyzwyczajeni.
Finca de los Locos to kompozycja 80% tempranillo i 20% graciano. Samo wino powstało ku czci dziadka obecnych właścicieli, który w 1950 roku zakupił ówcześnie mało atrakcyjny kawałek ziemi Peñaescalera w Baños de Ebro. Sąsiedzi nazywali go szalonym, że wydał on swoje pieniądze na nieużyteczną działkę na wysokości 500 m n.p.m. gdzie wtedy nikt nie uprawiał winorośli ( Finca de los Locos oznacza „działkę szalonych ludzi” ). Jak się jednak okazało, nie było to do końca szaleńcze posunięcie, czego efekty widzimy pod postacią tytułowej etykiety, która jest jedną z flagowych pozycji w portfolio Artuke. Grona na to wino pochodzą właśnie z tej 2,8-hektarowej parceli. Ich uprawa ma charakter organiczny. Wino fermentuje w dużych francuskich dębowych foudres, a następnie dojrzewa w nich przez 15 miesięcy. Ma purpurową szatę i częstuje nas skórkami świeżych owoców, mieszanką ciemnych i czerwonych owoców, niedojrzałą truskawką, żurawiną, swoistym chłodem, nieco rustykalną nutą, lukrecją, przykurzonym owocem, grafitem, sporą dawką ziół, miętą, rozmarynem, eukaliptusem i cynamonem oraz zapachem gliny. W ustach wino jest soczyste średnio pełne, powiedziałbym, że szczupłe, a zarazem krągłe, żywe, owocowo-ziołowe z mineralną żyłką. Nowoczesna, elegancka rioja z potencjałem na kolejne lata.
Wino można zaserwować do jagnięciny, mięsnego gulaszu, grillowanego mięsa, kaczki i dzikiego ptactwa.
Wino dostępne u importera El Catador